Inspiracje
Weekendowy brunch. Jak zamienić niedzielne przedpołudnie w małe święto?
Niedzielny poranek. Zamiast budzika promienie słońca wpadające przez okno. Zamiast śniadania w biegu – aromat kawy, świeże pieczywo, kieliszek prosecco i jajka po benedyktyńsku, które wyglądają, jakby właśnie wyszły z modnej paryskiej kawiarni.
Brzmi jak marzenie? To brunch – najprzyjemniejszy rytuał, jaki można sobie zafundować w domowym zaciszu. Prosty sposób, by celebrować leniwe przedpołudnie.
- Czytaj także! Aperitivo – włoska tradycja, którą pokochasz
Brunch – co to właściwie jest?
Brunch to połączenie śniadania i lunchu, ale nie tylko o jedzenie tu chodzi. To również celebracja wolnego czasu, ucieczka od pośpiechu i porannej rutyny.

Brunch to nie tylko jedzenie, ale i celebracja wolnego czasu (fot. depositphotos).
Brunch nie zna godzin – zaczyna się wtedy, kiedy masz na to ochotę, i kończy, kiedy uznasz, że już naprawdę pora wyjść z piżamy. Może być słodki, wytrawny, prosty albo wyrafinowany – zależnie od nastroju. W gronie znajomych, z partnerem, a nawet solo. Brunch pasuje do każdej konfiguracji, o ile towarzyszy mu jedno – czysta przyjemność.
Skąd ta rosnąca popularność brunchu? Mamy dość jedzenia w biegu i nijakich przekąsek. Chcemy czegoś więcej – rytuału, który pozwala się zatrzymać, zjeść coś dobrego, napić się czegoś z bąbelkami i porozmawiać bez ciągłego spoglądania na zegarek.
Jak zorganizować domowy brunch?
Zacznij od nastroju. Nie chodzi o to, żeby wyciągać zastawę po babci i krochmalić obrusy, tylko stworzyć przestrzeń, w której po prostu chce się przebywać.
Kilka kwiatów w słoiku, ulubiona muzyka w tle, lniane serwetki zamiast papierowych – to detale robią robotę. Brunch nie musi być perfekcyjny, ale powinien być przytulny.
O brunchu warto pomyśleć dzień wcześniej. Zaplanuj menu, zrób zakupy, może przygotuj sobie część rzeczy (np. zagnieć ciasto na słodkie bułeczki, jeśli masz ochotę na domowe drożdżówki). Dzięki temu taki niedzielny poranek będzie naprawdę leniwy, a Ty nie musisz się zastanawiać, co zrobić. Pamiętaj, brunch nie lubi pośpiechu.
Co serwować jako brunch?
Tu nie ma sztywnych zasad. Brunch to królestwo różnorodności. Jajka w każdej postaci to absolutna klasyka – od jajek po benedyktyńsku, przez szakszukę, aż po puszyste omlety z ziołami. Do tego pieczone warzywa, chrupiące pieczywo, sery dojrzewające, dobre wędliny albo roślinne pasty. Brunch nie ocenia – równie dobrze możesz zaserwować domowe gofry z malinami, jak i tartę z kozim serem i karmelizowaną cebulą.
- Zainspiruj się! Cilbir – jajka po turecku

Inspiracja na domowy brunch (fot. depositphotos).
Jednak nie nie zapomnij o czymś słodkim. Croissanty z konfiturą, naleśniki z ricottą i syropem klonowym, a może muffinki z czekoladą i chilli? Brunch uwielbia kontrasty. Na stole powinny się znaleźć rzeczy, które można przekąsić palcami, podać na wspólnych półmiskach, dzielić się nimi bez zadęcia. Styl sharing is caring sprawdza się tu doskonale.
- Zainspiruj się! Croque Monsieur – kanapka pod beszamelem

Aromatyczne kanapki po francusku (fot. depositphotos).
Alkohol przed południem? Tak, ale z klasą
Brunch to jeden z nielicznych momentów w tygodniu, kiedy kieliszek prosecco o 11:30 nikogo nie dziwi – wręcz przeciwnie, staje się elementem całego rytuału. Klasyką są Mimoza i Bellini, ale warto też eksperymentować. Sprawdzą się także wszelkiego rodzaju szprycery lub lekkie drinki na bazie hibiskusa – to propozycje, które wprowadzą powiew świeżości na brunchowy stół.
Pamiętaj jednak, że alkohol to tylko dodatek – ma uzupełniać smaki, a nie dominować. Kluczem jest lekkość. W końcu nie chodzi o to, żeby kończyć brunch z zawrotem głowy.
- Zainspiruj się! Poncz na ginie z hibiskusem

Lekki poncz na ginie z hibiskusem (fot. depositphotos).
Brunch jako rytuał dla par
Brunch nie wymaga eleganckich ubrań ani szczególnej okazji, ale świetnie sprawdza się jako mała domowa randka. Można zjeść na tarasie, w łóżku albo na podłodze przy kawowym stoliku – ważne, że razem.
Dla tych, którzy lubią odrobinę zmysłowości, brunch daje pole do popisu. Figi z miodem, truskawki w czekoladzie, prosecco z malinami – niby nic, a jednak działa. Afrodyzjaki na talerzu, rozmowy, wyłączony telefon… Czasem nie potrzeba dużo, by poczuć motyle w brzuchu.
Bardzo łatwo możesz zamienić niedzielne przedpołudnie w małe święto bez wielkich nakładów – wystarczy dobry plan, ulubione smaki i chęć do dzielenia się chwilą z kimś bliskim. Albo z samym sobą.
Nie czekaj na wyjątkową okazję. Zacznij już w najbliższą niedzielę!
Zuza Milewska
(fot. depositphotos)