Akademia
Jak gin spotkał tonik?
Obecnie w naszym kraju od wódki odchodzi coraz więcej osób, piwa koncernowe zamieniane są na kraftowe. Coraz chętniej sięgamy po whisky, rum, a inne mocne alkohole też zyskują na zainteresowaniu. Jednak jak to jest z tym ginem i dlaczego pijemy go najczęściej z tonikiem?
Skąd wziął się gin?
Historia ginu nie jest jednoznaczna. W dużym uproszczeniu jest to spirytus, który połączono z jagodami jałowca. Takie receptury zostały znalezione w dokumentach z Salerno, w pierwszej szkole medycznej w Europie, datowanych na rok 1055. Na przestrzeni wieków receptury lecznicze oparte o jałowiec i alkohol pojawiały się w różnych księgach. Na terenach dzisiejszej Holandii zrodził się trunek Genever lub Jenever, który był przeznaczony między innymi dla żołnierzy. A ci, pijąc go, zyskiwali na odwadze w boju. I tak w XVI wieku narodziło się określenie Dutch Courage.
Gdy w XVII wieku Wilhelm III Orański podbił Wielką Brytanię, zaczął ów Genever/Jenever eksportować. A Brytyjczycy, cóż, pokochali ten trunek, nazywając go w skrócie ginem. Naród był tak pijany, że musiała powstać specjalna ustawa „Gin Acta” regulująca produkcję, sprzedaż i podatki. Oczywiście jakość alkoholu w ów czasach była różna – często niepijalna, więc aby to zmienić, dodawano inne zioła lub miody, aby gin stał się smaczniejszy. Jednak zostawmy na chwilę biesiadujących Brytyjczyków, a przesiądźmy się na statek.
Jak powstał tonik?
Podróże na statkach w czasie odkrywania nowego świata nie były łatwe. Wyczerpanie z powodu braku witamin oraz minerałów często prowadziło do chorób i śmierci.
Pewnego razu, gdy jeden ze statków przybył do dzisiejszego Peru, załoga była na skraju wycieńczenia. Księżniczka Chichon kazała im napić się wody z pewnego źródła, a ci szybko wrócili do życia. Okazało się, że w miejscu, z którego pili wodę, było zanurzone drzewo, dziś nazywane chinowcem na cześć owej księżniczki. Kora tego drzewa zwierała chininę, która okazała się lekarstwem pozwalającym marynarzom wrócić do zdrowia. Drzewo zostało zabrane do Europy, aby zbadać jego właściwości lecznicze. Przełomem było odkrycie metody ekstrakcji chininy z kory tego drzewa.
Jak się stało, że gin zaczęto pić z tonikiem?
Wróćmy do Brytyjczyków, którzy podbijali terytoria dzisiejszych Indii. Były to nowe tereny, a żołnierze byli narażeni na niespotykane dotąd choroby i przypadłości. Jednym z leków na nie była oczywiście wspomniana chinina. Jednak był z nią jeden problem – była okropnie gorzka i nikt nie chciał jej zażywać. Wtedy jeden z oficerów wymyślił, że połączy gin, który był przeznaczony dla najniższej rangi żołnierzy, z wodą, chininą oraz limonką. I tak narodził się klasyczny dziś koktajl o nazwie G&T czyli Gin & Tonic.
- Sprawdź! Klasyczny przepis na Gin & Tonic
Czym jest gin dziś?
Dziś gin w myśl przepisów Unii Europejskiej to alkohol etylowy o mocy co najmniej 37,5% z dodatkiem redestylowanych lub macerowanych naturalnych składników lub olejków aromatycznych. Gin może być również barwiony i dosładzany. Występuje też w kilku rodzajach.
Obecnie gin najczęściej jest pity z tonikiem. Czy słusznie? Tu kieruję się zasadą, że każdy powinien pić alkohol tak, jak lubi. Z ginem jest o tyle ciekawie, że wszystkim kojarzy się jako alkohol do wymieszania z czymś. I w sumie gdyby popatrzeć w spis klasycznych koktajli, to gin jest jednym z najczęściej używanych alkoholi w miksach, przez co nie wytworzyła się kultura picia ginu na czysto. A to właśnie w dzisiejszych czasach mamy gin tak dobrej jakości, że może go odkrywać w wersji pure.
- Sprawdź też! 5 mitów o ginie, o których musisz zapomnieć
Co ciekawe, gin serwowany w temperaturze pokojowej może całkowicie inaczej smakować niż ten sam podany z kostkami lodu. Kolejna sprawa to jakość toniku i jego ilość. W zależności od wybranego toniku gin może dawać zupełnie inny wachlarz zapachu i smaku. Do tego możemy jeszcze dołożyć garnish, czyli dodatki w postaci przypraw, owoców lub warzyw, jak np. cytryna, ogórek, jabłko, które dodatkowo wpływają na walory degustacyjne.
Jak pić gin z tonikiem?
Niewielką ilość ginu warto nalać do kieliszka i sprawdzić aromat, po czym wziąć mały łyk (2-3 ml) i zawartość delikatnie „rozsmarować” językiem po podniebieniu, aby sprawdzić, jakie smaki rozpoznajemy. Następnie warto zrobić kilka eksperymentów. Do szklanki wlać 40 ml ginu i dodawać stopniowo odrobinę toniku, aby sprawdzić, w którym momencie najlepiej nam smakuje. Niektóre giny potrzebują więcej toniku, inne mniej. Oczywiście można się pokusić o test smaku ginu z tonikiem w połączeniu z lodem lub bez. Najlepiej robić to w domowym zaciszu.
Drugą formą odkrywania nowych ginów, jak i toników, jest wybranie się do dobrego baru. Barmanowi możemy powiedzieć, jakie do tej pory poznaliśmy giny, jakie aromaty i smaki nam najlepiej pasują. Na tej podstawie na pewno zostanie dobrany odpowiedni gin i tonik. Warto też cały czas próbować nowych pozycji, aby poszerzać swoje horyzonty.
Rafał Stanowski,
autor bloga