Akademia
Whisky z colą! Czy to naprawdę taki wielki grzech?
Świat dzieli się na dwa typy ludzi – tych, którzy piją whisky z colą i tych, którzy nimi gardzą. Ortodoksyjni znawcy (lub uznający się za znawców) absolutnie nie wyobrażają sobie, by skazić tę bursztynową królową alkoholi chociażby kropą coli. Na samą myśl skóra cierpnie na grzbiecie. Ale jest też druga strona – zwykły „użytkownik”, który nie do końca czerpie przyjemność z picia whisky, ale w połączeniu z colą… O, to już zupełnie inna bajka.
Jedni więc patrzą na drugich z dystansem. Znawca, co gardzi colą – snob. Imprezowicz z whisky i colą – prostak. Nie dogodzisz! Temat powraca jak bumerang i choć wydaje się już nudny, to wciąż dzieli. Chcielibyśmy więc wyciągnąć gałązkę oliwną i pokazać, że spokojnie można iść na kompromis, który nie urazi nikogo.
Czy można pić whisky z colą?
Tak! Niektóre wręcz trzeba, ale o tym za chwilę. Połączenie whisky i coli wcale nie świadczy o braku wyobraźni, finezji, czy też wyrafinowanego podniebienia. Nie każdy po prostu lubi mocne i pikantne właściwości większości whisky, a cola świetnie je maskuje. Po co pić coś, gdy nie sprawia nam to przyjemności, prawda?
Zaskoczyć też może fakt, że dla niektórych takie połączenie służy nawet jako wstęp do świata whisky. Osobiście znamy wielu, którzy tak rozpoczęli swoją przygodę! Stopniowo przyzwyczajali się do smaku whisky, z czasem mieli już nawet swoje ulubione marki, a następnie te proporcje między colą a whisky zaczęli zmieniać. Dziś rozsmakowują się w dobrych whisky na lodzie lub bez niczego, a po colę sięgają okazjonalnie! Co za twist! Ale wszystko zaczęło się od coli właśnie.
- Sprawdź też! Z czym najlepiej mieszać whisky?
Powróćmy jeszcze do whisky, które z colą pić nie tylko można, ale trzeba! Dlaczego? Bo są paskudne! Nie wszystko złoto, co się świeci. Są takie trunki, którymi nie sposób się delektować – są więc dwie opcje: albo wylać, albo wypić w drinku 😉 Przy okazji ranking najgorszych whisky znajdziesz tutaj. Omijaj je z daleka!
Czy łączenie coli z whisky to zniewaga?
Na wstępie trzeba powiedzieć, że ani w Szkocji, ani w Irlandii, czyli miejscach będących kolebką whisky, nikt raczej nie ma problemu z tym, że ktoś pije ją z colą. W zasadzie jest to rzecz oczywista, tym bardziej trudno zrozumieć, dlaczego to połączenie wywołuje tyle kontrowersji w Polsce. Skoro Szkot i Irlandczyk mówią, że to jest OK, to skąd ta potrzeba „szarpania się” o jedyny słuszny sposób picia whisky? Na to pytanie pewnie nie zdołamy odpowiedzieć, ale możemy z dużą dozą świadomości powiedzieć, że łączenie whisky z coli to naprawdę nic złego.
Co więcej, sami producenci popularnych marek whisky zachęcają do tego – na swoich stronach internetowych umieszczają m.in. rekomendowane przepisy na koktajle, w tym z colą właśnie. Niektórzy poszli nawet o krok dalej i swoją whisky puszkują od razu z colą jako napój ready to drink (gotowy do wypicia). Chcecie przykłady? To na przykład Jim Beam, Jack Daniel’s, czy Johnnie Walker Red Label (choć chyba na razie niedostępny w puszce w naszym kraju).
Na przeciw oczekiwaniom konsumentów wyszła nawet sama coca-cola, która stworzyła specjalne wersje dedykowane mieszaniu m.in. z whisky. Jest seria smoky (dymna), spicy (pikantna), herbal (ziołowa) i woody (drzewiasta) – można idealnie dobrać pod rodzaj whisky, który akurat mamy.
Jakby jeszcze było mało dowodów, to nawet osoby zajmujące się od dekad pracą przy whisky i badaniem jej walorów sensorycznych mówią bez żadnych wyrzutów sumienia, że łączenie whisky z colą to żadna zbrodnia, pod warunkiem… No właśnie. Chyba czułeś, że będzie jakieś ale…
Czy colę można łączyć z każdą whisky?
Nie. Faktycznie są takie whisky, których nie powinniśmy łączyć z colą – są tak bogate i mają tyle do zaoferowania degustacyjnie, że mieszanie jej z czymkolwiek (nie tylko colą) byłoby nie tyle zbrodnią, co dużym marnotrawstwem. Mówimy o takich whisky, które są dopracowane w najmniejszym detalu i są stworzone do tego, by jednak uprzyjemniać nam życie solo. Zatem, jakie whisky można mieszać z colą?
1. Podstawowe wersje whisky blended
Wszystkie „podstawki” mieszanych whisky świetnie nadają się do koktajli, w tym z colą. W sklepie jest naprawdę bardzo spory wybór, zarówno wśród irlandzkich, jak i szkockich. Do 100 zł spokojnie dostaniesz przyzwoitą, a nawet dobrą tzw. daily whisky, czyli whisky na co dzień.
2. Whisky żytnie (rye)
Podczas gdy bourbon jest wydestylowany wyłącznie z zacieru składającego się w minimum 51% (z reguły 70-80%) z kukurydzy, który w dużej większości jest dopełniany żytem i słodem jęczmiennym, whisky żytnia według przepisów musi być wytwarzana w co najmniej 51% z żyta. Te proporcje sprawiają, że jest nieco ostrzejsza w smaku niż bourbon lub tradycyjna whisky – cola może nieco ją ujarzmić.
- Sprawdź też! 7 naszych ulubionych whisky żytnich
3. Bourbony – szczególnie Kentucky Whiskey i Tennessee Whiskey
Bourbony przez swoją naturalną słodycz świetnie pasują do coli. To w ogóle wdzięczny trunek do przygotowywania koktajli, dobrze łączy się z innymi składnikami. Naszym zdaniem bourbon to pozycja obowiązkowa w każdym domowym barku.
4. Whisky słodowa (single malt) bez określenia wieku (no age statement)
Single malty uchodzą za bardziej wyrafinowaną kategorię whisky, a cena za jedną butelkę może być bardzo wysoka. Tych do coli rzecz jasna nie polecamy. Jeśli chcesz łączyć single malta z colą, wybierz raczej destylat z dolnej półki cenowej, powiedzmy do 100 zł, który nie leżakował długich dekad w beczce. Mieszanie bardziej wyrafinowanych whisky faktycznie może powodować bóle głowy u koneserów i to należy przyjąć ze zrozumieniem. Pomyśl tylko, kilka kropli coli i w sekundę giną wszystkie cenne nuty aromatyczno-smakowe, które powstawały przez długie lata. Tego whisky robić nie wolno!
Whisky to naprawdę cudowny wynalazek ludzkości. Został stworzony dla przyjemności i tak należy do niej podchodzić. Nie każdy ma ochotę lub jest nawet zaciekawiony odkrywaniem i rozkładaniem whisky na czynniki pierwsze. Nie każdy też musi być koneserem i rozpływać się nad jej smakiem. W tym wszystkim chodzi o prostą przyjemność. Umówmy się też, większość whiskopijców (że tak ładnie ich nazwiemy), nie jest w ogóle zainteresowana kupnem drogich, unikalnych trunków. Zapewne więc, ta whisky, którą nabywają w pobliskim sklepie i dyskoncie spokojnie nadaje się do mieszania z colą i nie powinno to powodować u nikogo bólów głowy.
Jeśli jednak widzisz nowobogackiego „konesera”, który lubi podkreślać swój status materialny, zamawiając lub kupując drogą, leciwą już whisky, a później miesza ją z colą, sokiem lub czymkolwiek innym, masz święte prawo ziać ogniem!
Konrad Bukowski
(fot. depositphotos)