Akademia
Surströmming, czyli kiszone śledzie. Szwedzki przysmak tylko dla odważnych?
Kiszone śledzie obrosły już w legendę. Budzą spore kontrowersje, ale i też ciekawość. Czy rzeczywiście ich spróbowanie wymaga od nas odwagi? Ten specjał zdecydowanie do najłatwiejszych nie należy, ale jeśli chcesz sam się przekonać, czy ten diabeł taki straszny, jak go malują, mamy kilka praktycznych wskazówek. Gotowi na nowe odkrycie?
W naszym kraju kiszone ogórki lub kapusta są niemałą częścią dziedzictwa kulinarnego. Niegdyś kisiliśmy prawie wszystko – buraki, rzodkiew, kalarepę i zdaje się, że ta tradycja powraca. Wystarczy spojrzeć na półki sklepowe, by znaleźć kiszone nowości. Ale kiszony śledź? To już brzmi obco, a nawet wrogo. Czy to nie za dużo dla naszych kubków smakowych? Sfermentowany śledź nie ma za najlepszych opinii – część kategorycznie odradza, inni uznają ten specjał za dość… osobliwy, delikatnie mówiąc. Mimo to wszystko wciąż intryguje.
Szwedzi przyrządzają surströmming już od XVI wieku i tradycja ta wciąż jest żywa. Produkcja kiszonego śledzia nie jest niczym skomplikowanym. Na przełomie kwietnia i maja przeprowadza się połów śledzi, które po odcięciu głów umieszczane są w beczkach wypełnionych zalewą z wody i soli. Ryby fermentują w takich warunkach do 2 miesięcy, po czym zamykane są w puszce, gdzie „dojrzewają” dalej. Po 6 miesiącach kiszony śledź jest gotowy do konsumpcji i może trafić na Twój stół. I co wtedy? Bez paniki 😉 Oto 6 kroków, w których opisujemy, jak się obchodzić z kiszonym śledziem. Powodzenia!
1. Przygotuj dodatki
Zanim w ogóle zabierzesz się za otwieranie puszki z kiszonym śledziem, musisz przygotować kilka dodatków, bez których nawet Szwed nie wyobraża sobie tego specjału. Zadbaj o to wcześniej, bo później już nie będziesz mieć do tego głowy 🙂
Ugotuj kilka ziemniaków w mundurkach i pokrój w plastry. Będziesz też potrzebować drobno posiekanej cebuli, masła oraz tradycyjnego cienkiego szwedzkiego chleba – tunnbröd.
Czasami jest dostępny w większych marketach, warto go też poszukać w sklepach internetowych. Jeśli nie możesz go znaleźć, użyj pszennej tortilli. Ważnym dodatkiem jest również gęsta kwaśna śmietana. Można też użyć jej francuskiego zamiennika – crème fraîche.
Gdy planujesz bliżej się poznać z kiszonym śledziem, musisz też pamiętać o jednej rzeczy. Przygotuj kieliszek wódki. No może dwa, na wszelki wypadek. Próbowaliśmy i ostrzec Cię musimy, że bez wódki może być bardzo ciężko.
2. Weź puszkę ze śledziem i… wyjdź z domu
Nigdy nie otwieraj puszki w domu. Nie ma co się oszukiwać, że wcale nie jest tak źle. Kiszony śledź ma bardzo intensywny zapach, choć lepiej powiedzieć wprost, że okrutnie śmierdzi. W dodatku tego zapachu bardzo trudno się pozbyć – szybko domu nie przewietrzysz, więc lepiej puszkę z tym specjałem zabrać na zewnątrz i tam się z nią rozprawić. Możesz uwierzyć nam na słowo – nawet na świeżym powietrzu nie zabraknie Ci trudnych wrażeń 😉
Jeśli jesteś bardzo wrażliwy na zapachy, otworzenie śledzia może być niezwykle traumatycznym doświadczeniem. To nie chwilowy dyskomfort. To prawdziwa bomba! Oczywiście amatorskie filmy na YouTube, na których grupa mężczyzn walczy z silnymi torsjami i wymiotami, są momentami bardzo przesadzone, ale musisz wiedzieć , że żołądek może podejść Ci do gardła. W takiej sytuacji zdecydowanie lepiej być na świeżym powietrzu!
3. Trzy głębokie wdechy i otwórz puszkę
To nie pasztet albo paprykarz. Trzeba mieć opracowaną taktykę, by otworzyć puszkę z kiszonym śledziem. Przede wszystkim uważaj, by nawet odrobina zalewy nie wylała się na Twoje ubranie – ze względu na trudny zapach będziesz chciał się jak najszybciej go pozbyć. Wieczko najlepiej usunąć, przechylając puszkę od siebie, i odlać zalewę.
Puszkę można też otworzyć w misce z wodą, która tłumi zapach. Jednak nie trać zbytnio czujności – w końcu kiedyś będziesz musiał wyjąć śledzia z tej wody.
4. Masz śledzia! Co dalej?
Nie polecamy się ociągać. Trzeba działać szybko i zdecydowanie, bo śledź dalej „raczy” nas swoim intensywnym aromatem. Trzeba go sprawić – najpierw odetnij ogon, po czym przetnij rybkę wzdłuż i usuń wnętrzności, wraz z ikrą. Na końcu zostaje Ci usunięcie skóry i oddzielenie mięsa od ości.
Na szczęście dostępne są już gotowe filety śledzia, więc można uniknąć tej wątpliwej przyjemności. My tyle szczęścia nie mieliśmy.
5. Jesteś gotowy na degustację
Jeśli wciąż jesteś zdeterminowany, by ujarzmić śledzia, możesz być z siebie bardzo dumny. Nos do tej pory nie był zachwycony specjałem, którym go potraktowałeś, ale co powiedzą na to kubki smakowe?
Jednak, jak jeść kiszonego śledzia, to porządnie, czyli tak, jak robią to sami Szwedzi. To jest czas, by użyć wszystkich dodatków, które przygotowałeś sobie na samym początku.
Posmaruj chleb masłem i ułóż na kim plastry ugotowanych ziemniaków. Teraz czas na naszego bohatera – śledzia. Ułóż na wierzchu kilka kawałków i posyp posiekaną cebulą. Całość posmaruj śmietaną i zwiń chleb w rulon lub złóż na pół. Teraz już nie zostało Ci nic więcej, jak w końcu spróbować, o co tyle hałasu. Na trzy! Do odważnych świat należy 😉
6. Napij się wódki
Nie będziemy owijać w bawełnę. Może być tak, że bez wódki się nie da. My nie daliśmy rady. Co prawda Szwedzi ponoć popijają ten specjał też mlekiem, ale my wolimy trzymać się czystej. Mleko w tym wypadku to już o jeden eksperyment za dużo!
Poza tym wiadomo, w czym rybka lubi pływać, nawet ta sfermentowana. Prawdopodobnie już po pierwszym gryzie będziesz potrzebować kieliszka wódki jak powietrza. Czy weźmiesz drugi kęs? Ciężko prorokować. Część z nas się poddała, część się skusiła na jeszcze odrobinę. W każdym razie nasza kulinarną ciekawość została bardzo szybko zaspokojona.
Czy jeszcze kiedyś się skusimy na kiszone śledzie? Chyba, jak mawiają, nigdy nie mów nigdy 😉
Tomasz Lipiński
(fot. depositphotos)